„Żona z Polski? Dla czego?”

„Żona z Polski? Dla czego?”

Zajęcie polegające na świadczeniu usług podmiotom zagranicznym może mieć bardzo różny charakter. Często są to oczywiście zwykłe tłumaczenia tekstów – pisemne lub ustne. Nawiązywanie kontaktów handlowych. Jednak trafiają się sytuacje odmienne. Jedno ze zleceń, które ostatnio mi się przytrafiło to jest: panie Tym, „pomóż mi pan znaleźć polską żonę”. w pierwszej chwili oczywiście powiedziałem, że przecież to jest tak Pana indywidualna sprawa, a ja nie jestem jakąś swatką. Potem jednak, po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że „why not”? W końcu jestem człowiekiem typu homo kapitalissimus (łac. Ha!) i oczywiście a casu ad casum mogę się zająć wszystkim…

Jednak aby się tego podjąć postanowiłem się dowiedzieć dla czego Holender mieszkający w Holandii pragnie poznać polską vrouw? Więc ustaliłem jedno, ów pan (otwórzmy karty – mój kolega) jest już rozczarowany swoją holenderską partnerką. Nie chcą przeistaczać się w dociekliwego śledczego postanowiłem się jednak co nieco dowiedzieć. Zatem pytam otwarcie, dla czego szukasz polskiej żony? Jaka była odpowiedź? Najpierw zaczął się śmiać, następnie przeszedł do konkretów. Po pierwsze są bardzo ładne. Tutaj, oczywiście duma narodowa podbiła mój próżny bęben – z tym, że świadomość, że blask polek nijak się ma do mojego obskurnego wyglądu zaraz ostudziła moją dumę, ale to nie przyćmiło wzrostu poczucia wartości jako Polaka. Nie czarujmy się – poczucie wartości, to jest to czego nam najbardziej brak. A po drugie… i tu się zaczął już holenderski vriend trochę tłumaczyć. Trudno jest to oddać jednym słowem, chodziło jednak ogólnie rzecz biorąc o to, że polskie kobiety są w jakiś sposób mniej życiowo-agresywne. Hm, objawia się to tym, że holenderki być może są bardziej same sobie wiatrakiem i okrętem. Zatem, czy jest to zaletą dla Polek. Zapytałem jasno: „szukasz służącej?”, która dodatkowo będzie ci świadczyć usługi małżeńskie? Jednak moje obawy były przedwczesne. Kolega naprawdę chce mieć stabilną żonę. Wniosek drugi – polskie kobiety wydają się być niezmienne w uczuciach. Podjęliśmy się zatem wspólnie tłumaczenia , dla czego akurat polska żona? Zatem kolejny argument, który padł z ust Holendra to była kobiecość. O i tu również moja nutka nacjonalistyczna zagrała. Zatem jest coś w polskich kobietach, czego nie mają holenderki. Hm, poważnie bym się zastanowił na miejscu holenderek. Jednocześnie nie mam pewności, że facet tym słowem również ujmuje, czy też raczej ukrywa kwestię służalczości względem partnera? Gdzie jest prawda, tego się jeszcze dowiemy.

Przejdźmy jednak do innego zagadnienia całego przypadku, a mianowicie „strach”! Czego może się obawiać taki Holender. To padło już na samym początku. W trzecim zdaniu zapytał – skąd mogę wiedzieć, że nie chodzi jej tylko o pieniądze?

Poczułem, że coś jest na rzeczy. Chcąc dowiedzieć się coś więcej o problemie próbowałem wysondować sytuację z poprzednią przyjaciółką – polką. Jedyne, co mi się udało ustalić, to tyle, że nie była się w stanie nauczyć języka holenderskiego. Szkoda, bo może miała coś do powiedzenia. Jednak poważnie: trudno by jej było funkcjonować w tamtym świecie bez języka, jakiegokolwiek.

Zatem jedyną obawą jaka mi sie nasuwa z tej sytuacji to fakt obawy, że cała ceremonia ma na celu jedynie „transakcję handlową”. Zakładam jednak, że uda nam się znaleźć coś prawdziwego? Aby to zrozumieć zacząłem czytać artykuł o polskiej żonie w sieci. Tam się dowiedziałem wiele ciekawego. Jedno zostało potwierdzone – kobiecość jest w cenie… No dziewczyny! Tak trzymać. W końcu ustaliliśmy, że miejscem od którego zaczniemy będzie Wrocław. Ciekawe co z tego wyniknie…